Autor: Eric Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo: Znak Literanova
Liczba stron: 240
Moja ocena: 8/10
Czasami wchodząc do Empiku nie mogę się oprzeć kupnu niektórych książek nie poznawszy jeszcze nawet o czym dana lektura jest...
Moje
pierwsze spotkanie z Trucicielką
to właśnie efekt takiego zakupu... zakupu bez poznania uprzednio
treści...
Przyznam
się, iż w tym przypadku okładka mnie przyciągnęła, nie treść...
Wręcz mnie urzekła, a książkę kupiłam "w ciemno"...
Prawie w ciemno, gdyż znając lektury poprzednie Schmitta czułam,
iż zawieść się nie powinnam...
Jednak książkę przeczytałam dopiero wczoraj... Blisko rok stała na mojej półce, nim zajrzałam w jej wnętrze...
Jednak książkę przeczytałam dopiero wczoraj... Blisko rok stała na mojej półce, nim zajrzałam w jej wnętrze...
Schmitt
tym razem oferuje nam bukiet czterech opowiadań... Bardzo dobrych
opowiadań... Niby to różne opowieści, a jednak wszystkie
tematycznie zbliżone, bowiem każda z nich dotyczy tematu obsesji na
różnym punkcie oraz sytuacji do jakich ta obsesja doprowadza.
Poruszone są w tych opowiadaniach również możliwości przemian
człowieka i sposoby odkupienia przez niego swych win. Ponadto jest w
nich jeszcze jeden wspólny mianownik, w każdym pojawia się święta
Rita – patronka spraw niemożliwych i trudny, która w latach
swojego życia godziła zwaśnione rodziny, miłością pokonywała
nienawiść i dobrymi uczynkami niwelowała te złe.
Schmitt
chciał nam przekazać w swych opowiastkach moralne wartości,
którymi powinniśmy się kierować. Wszystkie spośród zawartych w
tym tomie opowiadań mają jednakowe przesłanie "dobrem zło
zwyciężaj". I kolejny raz udało się autorowi zajrzenie w
najskrytsze zakamarki ludzkiej psychiki, dyrygowanie emocjami i
skłonienie do licznych przemyśleń nad swoim życiem. Mi przypadły
te opowieści do gustu i nie żałuję, iż pokusiłam się o zakup
tej książki... Polecam zapoznanie się z jej lekturą:)